Od razu napiszę, że wielkim knotem IMO jest Alchemik, którego wielu ludzi tak ubustwia. Straszny kicz, pseudomistyczne zmagania bohatera z rzeczywistością i banalne zakończenie - szit.
_________________ Estel natha i-vegil dan in gwath en-ennor
ALCHEMIK JEST ¦WIETNY jedna z lepszych książek jakie czytałam (bo za wiele nie czytam) naprawdę nie wiem co ci się w nim tak nie podobało zakończenie jest ZNAKOMITE ZNAKOMITE 10000 razy lepsze niż to piepszenie kotka za pomoca młotka we władcy pierścieni i wszystkie inne makaroniasto nudno szczęśliwe
_________________ "OsobowoÄ czĹowieka kryje siÄ w jego brechcie..."
Moim zdaniem knot to "Kod Leonarda da Vinci". Początek jeszcze ujdzie - trochę sensacyjny i da się przełknąć, ale później straszna kicha. Przewidywalna akcja, sporo fanaberii, które mogłyby być ciekawsze, gdyby autor wysilił się i spróbował je jakoś bardziej wiarygodnie uzasadnić. A tak - nuda...
A czytałes kod pierwszy czy anioły i demony bo jak to drugie to cie rozumiem ja mialam taka sytuacje anioly i demony bylyu swietne a kod przewidywaklny
_________________ "OsobowoÄ czĹowieka kryje siÄ w jego brechcie..."
No cóż... Warto Anioły i Demony przeczytać IMHO jedynie ze względu na ciekawe opisy Watykanu, Konklawe itp. Są to dosyć ciekawe sprawy, nie znane tak powszechnie. Ale fabuła jak dla mnie nie jest zbyt ambitna...
Od razu napiszę, że wielkim knotem IMO jest Alchemik, którego wielu ludzi tak ubustwia. Straszny kicz, pseudomistyczne zmagania bohatera z rzeczywistością i banalne zakończenie - szit.
Nie do końca się zgadzam. Jak książkę czytałam w 8 klasie podstawówki to mi się naprawdę bardzo podobała. Dwa lata temu miałam okazję sobie odświeżyć Alchemika i przeczytać inne powieści Coehlo, bo moja kumpela kompletowała serię.
Fakt, może naiwne, może infantylne, może trochę banalne.
Ale trzeba wziąć pod uwagę, ze Coehlo pisał dla ludzi PROSTYCH, co sam niekiedy podkreśla. Starał się przedstawić swoje 'przesłanie' jak najlepiej przyswajalnym językiem. Osobiście wolę cięższe książki (np. Herman Hesse - tematyka dość podobna, a zupełnie inny styl pisania), ale IMHO warto sobie poczytać. Lekturka na 2-3 godzinki, lekka, przyjemna, a i nie pozbawiona swego rodzaju głębi.
Wracając do tematu ;)
Największe knoty z jakimi się spotkałam to knoty o tematyce fantasy, więc może o tym napiszę w Zapomnianych ¦wiatach :P
_________________ video meliora proboque, deteriora sequor...
Największe knoty z jakimi się spotkałam to knoty o tematyce fantasy, więc może o tym napiszę w Zapomnianych ¦wiatach
Ja bym kontynuował tutaj. Tym bardziej, że zgadzam się z Tobą w kwestii knotów o FR. Wiem, bo z jakiąś masochistyczną konsekwencją przeczytałem sporo w tym temacie. Jakoś mam ten problem, że jak zacznę czytać, to mimo wszystko ciekawi mnie co będzie dalej (no i po BG mam sentyment do FR). Co nie zmienia faktu, że może poza kilkoma pierwszymi książkami Salvatore o Drizzicie, większość książek opisujących FR to straszne badziewie. Na ogół to jakieś nieudolne połączenie patosu, z niewyrazistymi postaciami i kiepskimi dialogami. Powtórzę, że na ogół - bo zdarzają się nieco lepsze produkcje.
Hem.. no tak, Coehlo napisał to faktycznie dosyć "prosto", nie dla mnie to.
A książki z FR to śmiech na sali... niektórzy to lubią, ale dla mnie same knoty chyba, pisane pod publiczke gnioty... przepraszam, jeśli komuś to dokuczy
_________________ Estel natha i-vegil dan in gwath en-ennor
OK, pocięłam temat o książkach wartych polecenia, więc ten już zostawię :)
FR to moim zdaniem totalna żenada :/
Wyłączę z tego tylko Trylogię Mrocznego Elfa - dosyć fajnie mi się czytało, akcja była ciekawa i nie było tej rażącej przesady i tendencji, które Salvatore stosował w innych książkach.
A najgorszym gniotem spośród gniotów był dla mnie Magiczny Ogień Greenwooda (przeczytałam 100 stron i z wielką irytacją książkę porzuciałm, a zdarza mi się to niezwykle rzadko). Podobnie pani Cuinningham - zero pomysłu... ja naprawdę nie wiem, jak można tak pisać o niczym :/
I cholernie zastanawiają mnie te tłumy wielbicieli :O
Może to sprawa wieku - FR trafia zazwyczaj do 12-13- latków... Chociaż ja bedąc w tym wieku zapewne wyśmiałabym to jak teraz, mając chociażby porównanie Karola Maya, Daniela Daefoe czy Juliusza Vernego, którymi się do 6 klasy podstawówki zaczytywałam... Zresztą sam Nienacki z Samochodzikiem był o niebo lepszy.
Jeżeli już jesteśmy przy fantastyce, dorzucę jeszcze prymitywnego Conana (choć sam Howard miał niezłe możliwości) i popularnego ostatnio Jakuba Wędrowycza (Niby miało być zabawne, ale czytając nie wiedziałam, czy mam się śmiać, czy płakać... Może to kwestia innych preferencji co do poczucia humoru - za Prachetem też nie przepadam, chociaż nie krytykuję go tak ostro ;) )
_________________ video meliora proboque, deteriora sequor...
Wielką kupą słonia jest napewno BG2 Athansa. O tak głupią książkę to naprawdę trudno. A co powiecie na temat biblii szatana Leveya?? Ja uważam że ta książka jest poprostu śmieszna i bezwartościowa. Spodziewałem się czegoś lepszego po tym czymś. Obleśne i głupie. A wy przeglądaliście biblię szatana??
_________________ Tylko ja i moja przestrzeeeeĹ :p
Parę durnych ksiąg jest. Uwzględniając wszelkie lektury, z wyjątkiem Kubusia Puchatka:D FR, twórców fantastyki jak znana podobno Urszula K. Lein (dobrnąłem do 50 strony przez 5 dni czytania), zostają jeszcze szkolne, fatalne podręczniki (zawsze trzeba o tym wspominać) to książki nudne stanowią gdzieś 30% całości. Dla pesymistów 70%. Jako że pod tym względem jestem pesymistą, nie biorę książek w ciemno.
Raz wziołem. Ulkę.
Gaz -> a którą? Bo ja czytałam kilka naprawdę świetnych powieści pani Uli Le Guin (nazwisko przekręciłeś, czy mówimy o kims innym? :> )
Ale autorka sie trochie wypaliła i te późniejsze już są słabsze. Np. nacięłam się na Zwesząd bardzo daleko. Też chyba z 50 stron strawiłam, i to z wielkim bólem :/
_________________ video meliora proboque, deteriora sequor...
Muszę przyznać, że mi osobiście Le Guin też nie podeszła. Planeta Wygnania była całkiem, całkiem. Ale mam wrażenie, że kobiety piszą w sposób bardziej wysublimowany niż mężczyźni. Więcej tam uczucia. I chyba to czasem jest pewna bariera. Oczywiście bariera do przeskoczenia - ba nawet warto ją przeskoczyć. Niektóre bardziej uczuciowe wątki u Andre Norton, Mercedes Lackey, czy Maggie Furrey są ok. Ale mimo wszystko Wyrm jest prosty i lubi proste rzeczy :wink:
Mam nadzieję, że nie zostanę potraktowany jak "szowinistyczna męska świnia" :wink:
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum